Zapraszamy wszystkich, dorosłych miłośników X Muzy.
W ramach Klubu, wieczorową porą, można obejrzeć największe dzieła światowej kinematografii, a także filmy poruszające niejednokrotnie bardzo trudne tematy, porozmawiać o nich, podzielić się swoimi odczuciami i przemyśleniami w przyjaznej i kulturalnej atmosferze.
Naszą czterdziestą siódmą propozycją w ramach cyklu będzie trzymający w napięciu, pełen zwrotów akcji, skandynawski thriller, budujący gęstą atmosferę z oszczędnych, starannie wyważonych środków - "Winni"!
Rutynowy wieczór przy telefonie alarmowym. Operator odbierający dziś połączenia - były funkcjonariusz policji Asger Holm (Jakob Cedergren) - z niecierpliwością czeka na zbliżający się koniec zmiany. Pijani imprezowicze, niedzielni kierowcy, blokujący numer żartownisie - irytacja policjanta rośnie, do momentu, kiedy odbiera telefon od spanikowanej kobiety. Została porwana, a samochód, w którym się znajduje, jedzie w nieznanym kierunku. Gdy połączenie zostanie gwałtownie przerwane, mężczyzna nie opuszczając pokoju rusza kobiecie na ratunek, polegając wyłącznie na swoim doświadczeniu, intuicji i… telefonie.
W „Winnych” każda sekunda filmu, każdy grymas, spojrzenie czy dźwięk, łączą się w mistrzowską całość, prowadzącą do zaskakującego zakończenia.
Oficjalny, polski zwiastun filmu
Złośliwiec powie oczywiście, że to nie film, tylko słuchowisko radiowe. Faktycznie: wobec wizualnej monotonii – zamknięta przestrzeń, jeden bohater – Möller musi pracować przede wszystkim z dialogiem. W jego rękach wszelkie ograniczenia konwencji wyrastają jednak na atuty. Dużo tu zręcznej gry z naszą wyobraźnią, przemyślanych dźwiękowych podpowiedzi i stymulantów. Okazuje się, że same brzmiące w słuchawce głosy zapłakanej kobiety, przestraszonego dziecka czy zdenerwowanego mężczyzny mogą mówić równie wiele, co linijki dialogów i podawane wprost "twarde fakty". Ekranowe napięcie rodzi się bowiem w przestrzeni między tym, co wiemy, a tym, czego nie wiemy. Sytuacja po drugiej stronie słuchawki wymaga od nas, by ją sobie dopowiedzieć, dowyobrazić, co siłą rzeczy angażuje w dwójnasób. Co więcej, Möller nie składa kompletnie wizualnej broni: bawi się montażem i scenografią, intensyfikuje doznania, z biegiem filmu robi się coraz ciaśniej i ciemniej. A wszystko to oczywiście dźwiga na swoich barkach Jakob Cedergren, uwięziony w permanentnym reaction shocie i przymuszony do aktorskiego tour de force. Zgrabnie lawirując między irytacją a spolegliwością, zimnym profesjonalizmem a pasją, poczuciem winy a poczuciem obowiązku, tworzy wiarygodną, wielowymiarową postać.
fragmenty recenzji Jakuba Popieleckiego, FilmWeb.pl